Mara stała w bezruchu około 10
sekund. Potem otrząsnęła się z szoku,
przeczesała świeżo obcięte włosy po czym wyszła ze szkoły. Nagle w jej kieszeni
zabrzmiał dzwonek telefonu. Wyciągnęła go i uśmiechnęła się. Jerome. Odebrała.
- Hej kotku! – w słuchawce zabrzmiał
głos Clarke.
- Cześć!
-Kiedy wracasz?
- No właśnie, pomyślałam, że wpadnę
do Sweetów. Mógłbyś też przyjechać?
- Zależy kiedy… - udawał
zapracowanego.
- Oj proosze!
- Tobie nie mogę odmówić, to co za
pół godziny?
- Dobrze.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Zakończyła rozmowę i udała się do
domu Sweetów.
W tym samym czasie Jerome pokładał
się ze śmiechu.
- Boże – wycharkał – znowu w swoim
żywiole!
- Nie da się ukryć – z drzwi
kuchennych wyjrzała Patricia.
- Formę straciłeś, ale znowu w akcji!
- Biedna Mara jest na ciebie skazana!
Te dwa głosy należały do nikogo
innego jak Alfiego i Amber. Jerome spojrzał na nich uważnie. Za dwa tygodnie
ich ślub, a oni już zachowują się jak stare małżeństwo! Radosną paplaninę
przerwał Eddie, który wbiegł do kuchni przewracając tym samym drewnianą miskę
do sałatek. Na szczęście bez zawartości.
- O! Świetnie, świetnie, świetnie.
Posłuchajcie, albo nie chodźcie!
- A gdzie?
Eddie dopiero teraz zauważył Amfie
siedzących na kanapie. Roześmiał się.
- I wy tutaj? O ile mi wiadomo ma
jeszcze wpaść Mara.
- Istny zjazd. Brakuje tylko Fabiana,
Niny, Joy, Micka, Willow i K.T. – wyliczała Patricia.
- I Mary – dorzucił Jerome
- Ale ona jeszcze przyjdzie w
przeciwieństwie do wszystkich wymienionych przez Pat.
- Nieważne, poczekamy.
- Na co? – spytała wchodząca właśnie
Mara. Nagle w jej oczach pojawiły się płomienie. – Jerome? Co ty tu robisz?
Miałeś być za…
Nie dokończyła, bo chłopak rzucił się
do ucieczki. Co więcej zabawa w „ Goń wujka Jerrego ” spodobała się także
bliźniakom. Rozpoczęła się szalona gonitwa, która nie spodobała się tylko
Amber. Eric przeskoczył jej tuż nad różową sukienką z białymi pasami prawie ją
niszcząc. Eddiemu udzielał się rozgardiasz. Jednak w chwilę przypomniał sobie o
czymś.
- Stop!
Wszyscy zamarli.
- Chciałbym, gdy już jesteśmy w
komplecie zaprowadzić was do pewnego miejsca…
Chwilę później cała gromadka
absolwentów Domu Anubisa stała przed budynkiem.
- To co? – Alfie pierwszy odzyskał
mowę – Idziemy?
To rzekłszy uchylił drzwi i
przepuścił wszystkich po kolei. Jaki to
był widok! Nagle Mara schyliła się i coś podniosła. Na sam widok poleciały jej
łzy. Zaciekawiony Jerome wziął od niej przedmiot i pokazał go wszystkim. To
była szpilka. Dla bliźniaków była to zwyczajna szpilka, lecz pozostali czuli co
innego. To była szpilka Victora. Po
chwili nie tylko oczy Mary były mokre. Płakała także Amber. Wbrew pozorom
wiedziała, co stało się tu 9 lat temu i nadal nie mogła się pogodzić z
odejściem Victora oraz zamknięciem domu.
- Chciałbym wam powiedzieć jeszcze
coś…
Wszystkie pary oczu skierowały się ku
dyrektorowi.
- Dom Anubisa należy teraz do szkoły
tak? A ja zarządzam szkołą. Więc mam dla was propozycję. Czy chcielibyście tu
mieszkać?
- Och tak! Eddie! – pani Sweet
rzuciła mu się na szyję – to doskonały pomysł!
- Wchodzicie w to?
Spojrzeli po sobie.
- Pokoi jest wystarczająco…
- Jestem za! – krzyknęła Amber.
- Ja też!- odpowiedzieli Alfie i
Jerome.
- No doobra
- Trzeba napisać do reszty! Macie do
nich numery?
- Jakże mogłabym nie mieć?
Patricia uśmiechnęła się. Amber Praktyczna Millington za 2 tygodnie Lewis.
- Wyślę im eski!
- Rozumiem to, że zawsze musisz
używać skrótów, ale żeby skracać skrót?
Puenta Jeroma rozbawiła wszystkich, zaś
Amber zabrała się do pisania.
- Jeest!
- Co jest?
-Nina odpisała!
- I co?
Mam do was jedną prośbę - jeżeli wam się podobało to komentujcie jak nie to nie OK?
Jest Boski super normalnie smutno mi się zrobiło jak wspominali o szpilce :) <333
OdpowiedzUsuńTwój blog zostal nominowany :)
OdpowiedzUsuńSczegóły na tym blogu :)
http://house-of-anubis-by-lola.blogspot.com/2013/07/nominacja.html
Super!
OdpowiedzUsuńI tak smutno kiedy wspominali szpilkę...
Zapraszam do mnie