trwa inicjalizacja, prosze czekac...

sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 1

Patricia otworzyła oczy. Za oknem właśnie słońce wznosiło się wśród chmur. W sypialni panowała absolutna cisza. Co jakiś czas rozlegały się ciche pochrapywania z lewej strony. Spojrzała właśnie tam i uśmiechnęła się. Twarz leżącego przykryta była burzą nieuczesanych, jasnych włosów. Wystawał z niej tylko czubek nosa. Lubiła patrzeć na niego, swojego męża jak śpi. Pamiętała ich pierwsze spotkanie w domu Anubisa, wspólną rozprawę z Rufusem i Sankharą, zostanie grzesznikiem i kamień... A potem oświadczył się jej. Byli pierwszą parą w tym domu. Amber wróciła do Alfiego i została słynną projektantką mody. Fabian złamał serce Marze i wyjechał do Ameryki szukać Niny. Biedna Jaffray musiała się wypłakać. Prosto w pierś Jeroma, który na wieść o rozstaniu Mabiana porzucił Joy. Mencer zniknęła bez śladu. Tak samo jak Mick. K.T. wyszła za jakiegoś Brazylijczyka i zamieszkała w swoim domu w Ameryce. Co do Willow ta została starą panną i osiedliła się w Londynie. Jeżeli chodzi o Eddiego... Po śmierci ojca zmienił nazwisko z Miller na Sweet, przejął po nim posadę dyrektora i leży właśnie koło niej w łóżku małego domku blisko Liverpoolu. Z zamyśleń wyrwał ją krzyk. Leniwie podniosła się z łóżka i ruszyła w stronę z której ów krzyk dobiegał. W małym, dziecinnym łóżeczku mali Lisa i Eric Sweet kłócili się o misia. Patricia westchnęła i nabrała powietrza płuca.
-Cisza, bo was wydziedziczę!
Bliźniaki przestały się kłócić i spojrzały na matkę. Ich małe, czteroletnie mózgi nie znały jeszcze słowa wydziedziczyć, ale wolały nie kłócić się z mamą. Znały jej charakter. Oj, znały. Na ratunek biednym dzieciom skazanym na porażkę w tej bitwie przyszedł rycerz, w rozciągniętej, niebieskiej piżamie.
-Trixie co znowu? Znowu maltretujesz te biedne, niewinne dzieci?
Biedne i niewinne dzieci dwie sekundy później wystrzeliły w górę z szybkością rakiety. Wylądowały prosto w ramionach zdezorientowanego Eddiego, który podjął temat i zaczął kręcić się wokół własnej osi. Całą scenę obserwowała Patricia.
-Mam w domu trójkę dzieci. Mógłbyś trochę spoważnieć!
-Ale o co ci chodzi? - Sweet przestał robić kręciołka wzbudzając tym samym dezaprobatę dzieci.
-Ugh. - po tym krótkim komentarzu pomaszerowała do kuchni.

Eddie siedział na krześle dyrektora i wysłuchiwał skarg mgr. Mary Jaffray na temat uczniów z domu Horusa.
-Nie uważają na lekcji, połowa klasy żuje gumę, ja nie wiem co oni będą robić w życiu, ja w ich wieku zakuwałam jak popadnie i co?. Edison, czy ty mnie w ogóle słuchasz?
-Tak, tak kontynuuj.
-Nie, nie słuchasz mnie więc o co chodzi?
-Ja... Muszę się przejść. Głowa mnie boli...


Ruszył w kierunku drzwi zostawiając Marę w stanie kompletnego oszołomienia. Wyszedł ze szkoły i ruszył alejką. Nie patrzył gdzie idzie. Myślał. Nagle przed oczami zobaczył zarys budynku. Dobrze mu znanego budynku. Skierował się w tamtą stronę. Chwilę później stał już przed Domem Anubisa. JEGO domem. To właśnie tu on i jego przyjaciele żyli przez kilka lat, które były jednymi z najwspanialszych lat ich życia. Bez wahania podszedł do drzwi i otworzył je. Strzaskany żyrandol ciągle leżał w holu. To właśnie tutaj Victor ocalił go przed przygnieceniem sam biorąc na siebie jego ciężar. Tyle wspomnień przebiegło mu przed oczami. I to wszystko na widok Domu Anubisa. Wchodząc tu znów był Eddiem Millerem – łobuzem, zakochanym w wybuchowej Patrici Williamson, mającym za zadanie chronić Ninę i zwalczyć Sankharę. Tym samym Eddiem, który nie zawahał się założyć z Jeromem o taniec i przyjąć przykre konsekwencje w postaci mleka na głowie. Walczył z Frobisherem i pokonał Sophię. Ale Eddie Miller był Osirionem, a Edison Sweet nim nie jest. Westchnął. Nie wiedział, czy ma żałować utraty mocy czy też nie. Nie była mu potrzebna do życia. Nagle wpadł na genialny pomysł. Zerwał się i popędził w stronę szkoły.



Tadaa! mam nadzieję, że się podobało! Nie wiem kiedy dodam następny , bo warsztaty w teatrze mnie wykańczają!

3 komentarze:

  1. Świetny blog i super opowiadanie. Zapraszam do mnie:
    http://amfiepeddieifabina.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zapraszaj bo znam twojego bloga i jest to jeden z moich ulubionych. Cieszę się, że opowiadanie się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest boskie jest strasznie mi sie podoba :)

    OdpowiedzUsuń

Podobało się? Skomentuj, to naprawdę przysyła wenę!