Pod szkołę podjechała taksówka. Taksówka jak taksówka, ale znacznie bardziej interesująca była jej zawartość. 16- letni James Morrison wyskoczył z pojazdu na chodnik przed budynkiem, orzechowymi oczętami obserwując dokładnie otoczenie. Dziś, 24 października miał zacząć naukę w tej wielkiej, angielskiej szkole z internatem. Sam Jimmy był pół-Anglikiem. Jego ojciec był Brytyjczykiem, ale nawet go nie znał. Natomiast matka pochodziła z Kanady. Jego orzechowe włosy układały się w niesforne loki, a ogólnie postrzegany był jako osoba towarzyska i nie wadząca nikomu niczym. Był po prostu milusi. Pożegnał się z Stephanie Morrison i w podskokach podążył do środka. Ale ku jego zdziwieniu i rozczarowaniu było pusto i cicho. Odwrócił się, by zawołać mamę, ale taksówka już odjechała. Trudno. Zrezygnowany usiadł na ławce i wyjął telefon, jednak nie dane mu było nacieszyć się spokojem.
- Co tu tu robisz sam? -odezwało się z głębi korytarza.
Natychmiast odwrócił się w stronę młodej, na oko 12- letniej dziewczyny z krótkimi, ciemnymi włosami i miodowymi oczami. Miała na sobie zwykłą, biało-czerwoną sukienkę do kolan i białą opaskę, więc śmiało można było nazwać ją słodką. Zlustrowała go wzrokiem i powiedziała w końcu:
- Katniss Rutter.
- James Morrison. Jestem tu nowy, więc...
- Ach, rozumiem! Chodź zaprowadzę cię do wujka!
Ruszyła przed siebie, a zdezorientowany chłopak zamrugał kilkakrotnie i podreptał za nią. Doszli do białych jak śnieg drzwi, na których nowy zobaczył tabliczkę:
Edison Sweet
Dyrektor Szkoły
Weszli do środka i Jimmy zobaczył widok niezwykły. Facet około czterdziestki bezceremonialnie wywalił nogi na obszerny stolik jak gdyby nigdy nic puszczając na cały regulator jakiś niemiecki metal.
"Boże" - przemknęło mu przez głowę. - "Ciekawie się zaczyna".
- Aaa!-ucieszył się mężczyzna na ich widok. - Ty jesteś ten nowy?
Przytaknął nadal nie mogąc oderwać wzroku od czarnej koszulki Iron Maiden poplamionej kilkoma plamami z sosu do pizzy. Dyrektor (bo chyba to on nim był) podszedł i uścisnął mu dłoń.
Przytaknął nadal nie mogąc oderwać wzroku od czarnej koszulki Iron Maiden poplamionej kilkoma plamami z sosu do pizzy. Dyrektor (bo chyba to on nim był) podszedł i uścisnął mu dłoń.
- Edison Sweet, ale możesz mówić mi: wujku Eddie!
Orzechowe oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Wujku Eddie? Co to ma być? Wesołe Miasteczko i Klaun ze swoją asystentką podobną do Myszki Minnie?
- Wujku on chyba jeszcze nie wie, gdzie ma lekcje...
- Fakt. Kat, zaprowadź go proszę do klasy cioci.
Cioci? Kolejna? Brunetka kiwnęła głową i złapała jego dłoń.
- Teraz pójdziemy do klasy.
Przedszkole. Czuł się jak w przedszkolu prowadzony za rączkę przez dziewczynkę młodszą od niego o przeszło 4 lata. Ale weszli do klasy i zaraz został zasypany chmarą ciekawskich spojrzeń. Kobieta mniej-więcej w wieku dyrektora uśmiechnęła się na ich widok.
- James, tak?
- T-Tak.
- Usiądź proszę. Dziękuję, Katniss.
Gdy dziewczyna wyszła usiadł na jednym z wolnych miejsc i przypatrzył się nauczycielce. Miała krótko obcięte, ciemnobrązowe włosy, ciemne oczy i troszkę ciemniejszą karnację od innych. Była bardzo ładna.
- Teraz przedstawimy cię reszcie. Ja nazywam się Mara Clarke i będę twoją wychowawczynią. teraz ty.
- Więc... Nazywam się James. Pochodzę z Kanady i... lubię słuchać muzyki, czytać książki i czasem uprawiam sport.
- Cudnie. No dobrze.Tu masz plan lekcji.
Podała mu małą kartkę, na której widniało logo szkoły. Uśmiechnął się lekko. Może być nawet fajnie.
Gdy po przeszło kilkunastu minutach zadzwonił dzwonek i uczniowie wysypali się z klasy, od razu podszedł do niego niski blondyn z zielonymi oczami.
- Cześć! Jestem Ryan Mason, a ty James, tak?
- Tak.
- Tak.
- Usiądziemy razem na lunchu?
To Morrisona zdziwiło. Szybko chce się zaprzyjaźnić.
- Może być.
Ryan pisnął zadowolony i w podskokach podążył do stołówki. A Jimmy za nim. Dotarli do małych rozmiarów sali, gdzie Kanadyjczyk od razu na kogoś wpadł. Z hukiem poleciał na podłogę, a gdy się otrząsnął oskarżycielsko spojrzał na współtwórcę wypadku. Ale wzrok momentalnie zmienił się. Przed nim klęczał anioł. A dokładniej szarooka dziewczyna z długimi, ciemnymi włosami, w które wplecione było kilka fioletowych pasemek. Ubrana była w czarną koszulę z czerwonym krawatem w szkocką kratę i czarne spodnie z dziurami. Wow.
- Jak leziesz, gamoniu? - warknęła piękność i pozbierała się z podłogi.
Obok niej pojawił się bardzo przystojny chłopak, który... wyglądał prawie jak dyrektor. Czyli był przystojny.
- Nic ci nie jest? - zapytał dziewczyny, która skrzyżowała ręce na piersi.
- Nie. Idziemy.
A James ciągle siedział na podłożu. No. Zapowiada się bardzo ciekawie.
No i mamy przygody Jimmiego. Nie bójcie się, postacie z HoA będą. Już są Eddie, Mara... A teraz zgadnijcie kim są dziewczyna z pasemkami i chłopak wyglądający jak dyrektor!
Świetny odcinek ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do sb: http://fabinastoriesby-patrycja.blogspot.com/
booski ;D
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńGenialny!
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuń